Pierwsza pomoc - a po co to komu?
- Piotr Kominek
- 30 cze 2022
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 22 lip 2023

Mamy wakacje. Dla nas (instruktorów) oznacza to więcej luzu, mniej szkoleń. Dzieci na koloniach, więcej odpoczywamy, planujemy działania na wrzesień - nowe kursy, nowe pomysły na biznes.
Z racji tego luzu postanowiłem ruszyć z dawno planowanym blogiem. Nigdy takiej "twórczości" nie prowadziłem, pisałem tylko rozdziały do kilku medycznych książek, w tym do naszego REpodręcznika z pierwszej pomocy (btw. niedługo do pobrania ze strony w odświeżonej wersji). Ale to nie to samo. Tam opisuje się suche medyczne fakty, swobodna wypowiedź nie jest mile widziana. Gdyby więc się okazało, że tego, co pisze nie da się czytać to proszę o komentarze - zajmę się rysowaniem, pogodzę się z gitarą. Oczywiście nie od razu - dajcie mi chociaż spróbować :)
Co tu się będzie działo?
Na łamach tegoż bloga postaram się przybliżać Wam w przystępny i czasem trochę za luźny sposób pierwszą pomoc czyli temat, którego, moim zdaniem, najbardziej brakuje w debacie o udoskonalaniu polskiego ratownictwa (oprócz rozwiązań prawnych dla zawodu ratownika medycznego, stabilności zatrudnienia, przepisów co do szkoleń i rozszerzania kompetencji, dialogu ze środowiskiem, itp). Polscy ratownicy są wyszkoleni na wysokim poziomie, nie brakuje im sprzętu (z małymi wyjątkami niektórych stacji pogotowia w Polsce) - jak to pokazywał kiedyś jeden z portali - narzekają na niskie płace a rozbijają się Mercedesami (coraz częściej 3.0 V6 w automacie i to nie jest żart).

Wiem, co piszę. Miałem przyjemność jeździć przez kilka lat jako zawodnik a później w roli sędziego na międzynarodowe zawody w ratownictwie medycznym. Polskim ratownikom niczego nie brakuje, nie ma wstydu na arenie międzynarodowej, coraz częściej jest się czym pochwalić. Oprócz poziomu pierwszej pomocy wśród społeczeństwa.
Po co to komu?
Po co komu pierwsza pomoc? Kto czekał na przyjazd karetki w COVIDzie nie zadaje tego pytania. Kto mieszka w dużym mieście i doświadczył w ostatnich miesiącach fali uchodźców z Ukrainy również nie pyta. Nasz system ratownictwa jest od wielu lat niewydolny, dodatkowych karetek nie przybywa, w zamian za to przybywa blokowisk i zwiększa się gęstość zaludnienia. Doliczmy jeszcze turystów, studentów, osoby przyjeżdżające do pracy. Robi się ciasno. Łącząc to z faktem, że pomocy udzielamy najczęściej członkom własnej rodziny i współpracownikom (bo w domu i w pracy spędzamy statystycznie najwięcej czasu) powinniśmy mieć wielomiesięczne kolejki na szkolenia z pierwszej pomocy. Wielkich kolejek nie ma, z wyjątkiem kilku zestresowanych pracodawców, którzy chcą w piątek przeszkolić swoich pracowników, bo na poniedziałek zapowiedział się lokalny SANEPID.
Żeby nie było, że jest aż tak tragicznie to mamy też kilka powodów do optymizmu w kwestii nauczania pierwszej pomocy. Nasze ostatnie kursy w szkołach podstawowych pokazują, że dzieciaki garną się do działania. Zmiany w mentalności idą wielkimi krokami, m. in. dzięki edukacji od najmłodszych lat - w przedszkolach - i dzięki sporej ilości nauczycieli, którzy m.in. na lekcjach W-F wyciągają fantomy do BLS i trenują z uczniami, na tyle na ile pozwalają im ich własne umiejętności i wiedza. W mojej okolicy coraz więcej przedszkoli zamawia kursy dla opiekunów i zajęcia dla dzieciaków. To musi mieć wpływ na przyszłość. Widać to po "pierwszakach", którzy przychodząc z przedszkola dobrze znają się z Little Anne i Ambu Man W (popularne fantomy do nauki RKO) i nie maja wątpliwości, jak ułożyć ręce na klatce piersiowej poszkodowanego, jak wezwać pomoc i jak przykleić elektrody AED (automatycznego defibrylatora zewnętrznego).

Metoda? - Powszechne szkolenie!
Można narzekać, jojczeć i szukać winnych; można zwalać winę na brak systemowych rozwiązań, choć one by się oczywiście przydały (np. szkolenie kierowców, efektywne nauczanie pierwszej pomocy w ramach BHP - dobrze wiecie o co mi chodzi). Można też samemu zapisać się na szkolenie z pierwszej pomocy, pomęczyć o to swojego pracodawcę lub zebrać znajomych i wspólnie wybrać termin. Kurs nie kosztuje majątku, instruktorów nie brakuje, firm szkolących z pierwszej pomocy jest mnóstwo (ale wybierzcie tylko Ratownictwo i Edukacja :) Wszystko w Waszych rękach - dosłownie i w przenośni :)
Gorąco pozdrawiam (bo mimo wczesnej godziny mamy już prawie 30 stopni :)
Piotrek.





Komentarze